Deja vu
W meczu drugiej kolejki ulegliśmy na własnym stadionie Amurowi Wilga 1-3.
Mecz był w wielu aspektach podobny do ostatniego spotkania z Józefovią. Pierwsza połowa na korzyść Amura, w drugiej połowie nasza dominacja, dużo niewykorzystanych sytuacji bramkowych no i oczywiście wynik końcowy.
Mecz rozpoczął się identycznie jak spotkanie z Józefovią. W pierwszej akcji meczu goście z Wilgi trafili w słupek. W 9 minucie objęliśmy prowadzenie. Rozegraliśmy ładną akcję, którą pięknym strzałem w samo okienko wykończył Kamil Bieńko. Do 20 minuty przeważaliśmy. Później inicjatywę przejął Amur. W 23 minucie goście zdobyli wyrównującą bramkę. Straciliśmy piłkę w środkowej strefie boiska, pomocnik gości przejął piłkę i jednym podaniem wyprowadził napastnika na czystą pozycję, który nie zmarnował świetnej sytuacji. W 29 minucie było 1-2. Zawodnik gości przeprowadził rajd naszą prawą stroną boiska, wyłożył piłkę na 8 metr innemu zawodnikowi Amura, który tylko dostawił nogę i posłał piłkę po długim rogu. Zanim się ocknęliśmy po stracie drugiej bramki było już 1-3. Znów strata piłki, tym razem z naszej lewej strony boiska. Szybka kontra, podanie do napastnika, który minął naszego bramkarza i skierował piłkę do pustej bramki.
W drugiej połowie przebudziliśmy się, ale nie przełożyło się to na zdobycie bramek. Goście wyraźnie opadli z sił i całkowicie oddali nam inicjatywę. Zabrakło nam zimnej krwi. Zmarnowaliśmy 4 wyborne okazje. Dwukrotnie sytuacji sam na sam z bramkarzem nie wykorzystał Kacper Ciesielski. Po jednym z rzutów rożnych piłka spadła prosto pod nogi Patryka Bogdana, który był na 4 metrze. Bramkarz już leżał w bramce i... Niestety Patryk nie trafił w piłkę. W końcówce podobną sytuacje miał Dominik Szewczyk, jednak zamiast strzelać lewą nogą, za wszelką cenę chciał uderzyć prawą nogą i piłka minęła słupek bramki.
Szkoda, bo mimo wielu stworzonych sytuacji po dwóch meczach mamy na koncie 0 punktów. Trzeba się podnieść, walczyć dalej i w końcu szczęście się do nas uśmiechnie. Przed nami jeszcze 12 meczów.
Komentarze